Teresa została w domu sama, bo dzieci już dawno poszły na swoje. Ale sądziła, że ten dzień – 1 listopada, tak dla niej ważny, nadal będzie spędzać w rodzinnym gronie. No i w końcu to przecież grób jej dzieci ojca. — Nic bardziej mylnego, przyjechali tylko raz, zaraz po śmierci męża — mówi Teresa. — Potem zaczęły się Kiedy Kubuś przyszedł na świat, mój ojciec po prostu oszalał na punkcie wnuka. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, bo wcześniej nie przepadał za dziećmi. Ze swojego dzieciństwa pamiętam go raczej jako Wielkiego Nieobecnego. Przeważnie był w pracy, wychodził z domu, gdy jeszcze spałem, i wracał, kiedy już leżałem w łóżku. Pamiętam tatę głównie z weekendów, kiedy siedział w fotelu przed telewizorem i odpoczywał. Nie było mowy, aby pograł ze mną w piłkę albo poszedł na sanki… Dlatego pewnie nie miałem z nim nigdy dobrego kontaktu. Darzyłem go szacunkiem, ale daleko nam było do kumpelskich relacji, jakie mają moi koledzy ze swoimi ojcami. Przyznaję, czasami nawet czułem ukłucie zazdrości Jak już wspominałem, dla mojego synka okazał się najczulszym i najbardziej kochającym dziadkiem. W jego domu Kubie wszystko było wolno, on sam poświęcał wnukowi każdą chwilę… Przyznaję, że gdzieś w głębi czułem nawet zazdrość, bo ja nie miałem nawet ułamka tej uwagi, którą poświęcał mojemu dziecku. Na przykład, jak Kuba skończył cztery lata, ojciec kupił sobie i jemu rower, i zaczął zabierać wnuka na wycieczki po okolicy. Przez całą zimę tworzył w swojej szopie dla Kuby wielki wóz drabiniasty, aby chłopiec miał się czym bawić na wsi w ogrodzie. Strugał mu krowy i konie. – Jest lepszym dziadkiem niż ojcem… Wreszcie dojrzał do tego, aby bawić się z dzieckiem – nawet moja mama to widziała. Ale zabawa zabawą, a głupota głupotą. Wnukowi przecież nie można pozwalać na wszystko! Ta sytuacja pewnie nigdy by nie miała miejsca, gdyby nie zabrakło na tym świecie mojej mamy… Ona w życiu by nie pozwoliła na coś takiego! Ubiegłej zimy wysłaliśmy dwunastoletniego Kubę do dziadka na wieś, na całe ferie. Uznaliśmy, że wnuk aż się do tego wyrywa, a starszemu panu dobrze zrobi jego towarzystwo, bo to przecież pierwsza zima bez babci. Po tygodniu pojechaliśmy z żoną w odwiedziny, no i po to, żeby podrzucić dziadkowi i wnukowi trochę domowej wałówki. Dojeżdżaliśmy prawie do chałupy ojca, kiedy zauważyłem jego cinquecento zasuwające przez pola. Śniegu było mało, ziemia zmrożona i twarda, samochodzik pruł, tylko podskakując na wybojach. – Oho, tata akurat wraca do domu – powiedziałem do Julki i wytężyłem wzrok, bo coś mi się w tym samochodzie nie podobało… Mój ojciec ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, więc ledwie mieści się w swoim autku, a tymczasem z daleka tak wyglądało, jakby za kierownicą nikogo nie było. Auto wypadło przed nami na drogę i po kilku minutach wjechało na podwórko. My za nim i wtedy ze zdumieniem zobaczyliśmy za kierownicą… naszego syna! – Oszalałeś? Kto ci pozwolił prowadzić?! – wyciągnąłem dzieciaka z samochodu i zacząłem go szarpać. Wtedy z ust przerażonego chłopca padło magiczne słowo: – Dziadzio! Byłem pewny, że się przesłyszałem, albo że mój syn zmyśla. Ojciec nie mógł być tak nierozsądny! Dał kluczyki do samochodu dzieciakowi, który ledwie skończył szkołę podstawową?! A może jednak to mój syn je cichaczem zabrał, gdy dziadzio odbywał popołudniową drzemkę? Trudno, żebym od niego wymagał rozsądku, skoro ma dopiero dwanaście lat. A jak ruszył samochodem? Przecież od lat się przygląda, jak ja to robię, to jakoś udało mu się odpalić. Na gokartach radzi sobie nieźle, to i małym fiacikiem pojechał. Jeszcze jeden taki numer i nigdy go nie zobaczysz! Mamy tor gokartowy niedaleko domu, Kuba nieraz mnie prosił o pieniądze na rundkę, i patrzyłem z zadowoleniem na popisy jedynaka. Ale co innego jazda na torze, a co innego po drogach prawdziwym samochodem! Mój ojciec jednak niespodziewanie zlekceważył tę różnicę… – Przecież tutaj nikt nie jeździ, więc niech sobie chłopak ćwiczy! Wysyłam go samego autem do sąsiadów po mleko, widziałeś, jak już sobie dobrze radzi za kierownicą? - wyraźnie puchł z dumy, że ma takiego wnuka. – Poza tym zima taka marna, nudzi się chłopaczysko… A mnie nagle trafił szlag. – Chyba ojciec przesadza! – wycedziłem przez zęby, a potem już poszło, nie panowałem nad sobą. Nie pamiętam dokładnie, co krzyczałem, ale nie były to miłe rzeczy, zdarzały się także niecenzuralne słowa. Po minie ojca widziałem, że jest i zaskoczony, i wściekły, ale mi nie przerywał. Jego spokój jeszcze bardziej wyprowadzał mnie z równowagi, aż w końcu wrzasnąłem, że zabieram syna i więcej go nie zobaczy. Tutaj tato zbladł jak ściana, a moja żona wreszcie postanowiła wtrącić swoje trzy grosze. Zaproponowała, abyśmy nie działali w emocjach, tylko weszli do domu, napili się kawy, pogadali na spokojnie. Było to rozsądne wyjście, jednak ja za bardzo się już nabzdyczyłem. – Moja noga w tym domu nie postanie! – stwierdziłem i przesiedziałem godzinę, marznąc w samochodzie, zanim Julce udało się mnie namówić na wejście do środka. Kuba nie wrócił do domu, tylko został u dziadka do końca ferii. Przed odjazdem zapowiedziałem jednak im obu, że jeśli jeszcze raz mój syn przed otrzymaniem prawa jazdy zasiądzie za kierownicą samochodu, to mnie obaj popamiętają! Tylko co ja mam teraz zrobić? Jak się zachować, kiedy zamiast ochrzanić syna, że złamał mój zakaz, powinienem mu za to… podziękować? Niewiele myśląc, Kuba wsiadł za kierownicę Kuba bowiem znowu poprowadził samochód, ale tym razem nie jechał dla zabawy czy po mleko do sąsiadów. Gnał do szpitala z chorym dziadkiem i lekarz powiedział nam jasno – mój ojciec zawdzięcza życie tylko temu, że znalazł się tak szybko na intensywnej terapii. W połowie drugiego tygodnia tych pamiętnych ferii mój tata miał wylew. Ja uważam, że sam się do tego przyczyniłem tą koszmarną awanturą, ale żona powtarza, że zanosiło się na to od dawna, bo dziadek należy do wysokociśnieniowców. Tak czy inaczej, gdyby nie Kuba… – Dziadzio nagle zbladł tak strasznie – opowiadał nam w szpitalu przejęty syn – a potem jakby jedna połowa twarzy zjechała mu w dół. Tak się dziwnie wykrzywił… Myślałem, że sobie tylko żartuje, ale zaczął coś mówić niewyraźnie. Chciał wstać od stołu i nie mógł. Wtedy się okropnie przestraszyłem – relacjonował Kuba. Nasz syn, choć jest dopiero w pierwszej klasie gimnazjum, zorientował się w końcu, że dzieje się coś złego. Złapał za swoją komórkę, żeby zadzwonić do szpitala, ale jak zwykle na wsi nie było zasięgu! – No i pamiętałem przecież, że babunia zmarła, bo karetka nie przyjechała na czas – powiedział. To prawda. Miesiącami potem wałkowaliśmy, czy mama by żyła, gdyby w porę otrzymała właściwą pomoc. Nic więc dziwnego, że Kuba przestał liczyć na karetkę, a zaczął na siebie. Jakoś udało mu się doprowadzić dziadka do samochodu… – Bałem się policji, ale pomyślałem, że to nawet dobrze, gdybym ich spotkał. Mnie by aresztowali, ale za to dziadka zabraliby radiowozem na sygnale szybciej do szpitala. Ale po drodze nie było żadnej policji, nie było także specjalnego ruchu. Mój syn dotarł więc bezpiecznie do izby przyjęć, a tam dziadkiem zajęli się już lekarze. Szpital miał obowiązek powiadomić policję, na szczęście zawiadomiono także nas i dwie godziny później byliśmy już na miejscu. – W wyjątkowych wypadkach możemy odstąpić od mandatu i powiadomienia prokuratury o wykroczeniu, a tutaj zaszła taka sytuacja. Chłopiec jest bohaterem – usłyszałem od komendanta i odetchnąłem z ulgą. Na razie tata mieszka z nami. Kuba opiekuje się dziadkiem i nie może się doczekać, aż znowu razem pojadą na wieś. A ja nadziwić się nie mogę, jak wspaniałego mam syna. Poprzednie uczucie złości ustąpiło miejsca wielkiej ojcowskiej dumie. Jakie to szczęście, że Kuba mnie nie posłuchał i wsiadł za kierownicę.

Są takie dni kiedy łzy same cisną się do oczu, Są takie chwile kiedy czuję jakby ktoś obok mnie kroczył. Zanim dojdę do celu potknę się, ale wiem, że każdy upadek wzmocni mnie. Składam dzięki za wszystko, za to, że możemy być blisko. Posłuchaj mądrości korzeni, słów. To świat Twój na lepsze się zmieni, znów. Niech

Amelia, jakniew , bardzo Wam dziekuje za odzew, cos mi sie wydaje, ze nieco po prostu histeryzuje z niewyspania. miejsce pracy jest naprawde dobre porownujac do innych, zwyczajnie psyche mi padla, dzis pojechalam sobie na spacer rowerkiem dwugodzinny i ochlonelam, to po prostu moje zmeczenie i nerwy powoduja, ze chce postanowilam nie wracac wczesniej, nie skracac jednak kontraktu, bo w sumie to mi tu (poza tym snem) jak u Pana Boga za piecem, musze sie dostosowac i wyluzowac, narazie jestem 2 tygodnie i nie spie 2 tygodnie, dla mnie to jest nienormalne, nigdy nie pracowalam w takich warunkach, ale to sie da opanowac, zatyczki do uszu, oczywiscie mam, wzielam ze soba, po prostu nie zakladalam, by czegos nie zaniedbac, ale zaczne zakladac. Z Babcia mam kontakt na ile to mozliwe dobry, dzis porozmawialysmy o sztuce, przejrzalam jej biblioteczke, byla nauczycielka, jej maz byl rzezbiarzem, mam w domu mase peseudo-sztuki. To interesujace miejsce, po prostu nie potrafie pracowac z osoba chora na demencje, postaram sie zrozumiec sedno tej choroby, to obu nam bedzie lzej, bo ona dzis zdziwiona ze moze ze mna porozmawiac na tematy bliskie jej sercu, ze nie jestem prymityw, no nie nie jestem, jestem tylko niewyspana itdTak czy siak dziekuje za odpowiedzi :*Amelia, jestem w Munster, duze miasto, zadnego klopotu z kupieniem zatyczek (zreszta mam w kosmetyczce), dziekuje za propozycje pomocy , do konca kontraktu pozostalo mi niewiele, do 5 stycznia tylko, ale teraz to sie zastanawiam, czy ja dobrze robie, bo miejsce jest naprawde ok, moge przedluzyc, moge skrocic, nadal nie wiem co zrobie. Co do osob chorych na demencje, wlasnie sie na wlasnej skorze ucze coz ta choroba oznacza, nie jest to mile, nie mam odpornosci na nia, nie znam, powinnam sie po prostu doksztalcic i poczytac. Malo, mam wrazenie , ze podopieczna ma zle dobrane leki, lub w zbyt malej ilosci, jeszcze sie nie spotkalam z tak niewielka iloscia lekow, a zawsze bylam u mlodszych niz ona. Dolozylam jej wczoraj przed spaniem "lek nasenny", ktory zanim podalam poczytalam jakim lekiem jest, to dla chorych na demencje osob agresywnych z nadpobudliwoscia, przeciwpsychotyczny lek, ktory zarazem ma dzialanie przeciwlekowe jak i likwiduje wytworcze mysli + poprawia jakosc snu. Byl, lezal, nikt jej nie dawal. Dlatego dzis w nocy nie spalam, bo obserwowalam jak na nia podziala. Corki sa nieodpowiedzialne - "lek na sen, moze pani podac jesli mama pania budzi w nocy", tak naprawde to calkiem ciezki psychotrop, dalam pol tabletki i modlilam sie by jej nie zaszkodzilo, nie zaszkodzilo, za to ladnie wyciszylo, jest pogodna, nie boi sie, ma apetyt i chec do rozmowy. Takie tam moje spostrzezenia, nie jestem lekarzem, ale ona moim zdaniem ma wiele objawow psychosomatycznych, emocjonalnych klopotow ktorych juz nie potrafi wyrazic i chyba nalezaloby zmienic linie nosz qrde, ledwo zdazylam kliknac "wyslij edycje", moja podopieczna slysze ledwo zipie - "astma", choc lekarz twierdzi ze to nie astma, jeczy rzezi itp, ale moim zdaniem rowniez to nie astma, ona jak sie podnieci, zdenerwuje, podekscytuje zaczyna tak halasowac oddychajac, jak zmienia pozycje ciala, wstaje siada itd., no i lece patrzec co jest, idzie dokads? wiecie co robila? poszla umyc filizanke po kawie i talerzyk po ciescie, jak jestem tu te marne dwa tygodnie tak tego nie robila i chyba nie chce sie jednak przekonywac co ona wymysli w przyszlosci, narazie nie jest agresywna, sadze jednak, ze moze sie taka to juz nie wiem co powiedziec, poprzednia moja Babcia byla wlasnie osoba nadmiernie towarzyska i zyczyla sobie bym z nia spedzala 12h na dobe rozmawiajac, ale za to byla zupelnie na umysle sprawna, ba, planowala zakupy, gotowala sama, ja mialam za zadanie sprzatac i z nia rozmawiac, dotrzymywac towarzystwa, te zakupy co wymyslila zrobic, dobra organizatorka i despotka przy okazji, sen 10h na dobe nieprzerwany i zadnych niespodzianek, wszystko trzymala silna reka. Rozwijalam sie tam, lazilysmy po kawiarniach i sasiadkach i masa ludzi do domu przychodzila odwiedzac, jezyk blyskawiczne mi sie poprawil w 2 miesiace, tu znow stagnacja pod tym wzgledem (teoretycznie sama moge sie uczyc, ale nie mam ani sily ani ochoty). A ty mialas te moje ostatnie pacjentki dwie w 1? wspolczuje.
Piosenki niosące nadzieję. Drugie życie płyt winylowych. więcej. Złota kolekcja: Są takie dni w tygodniu - Sipińska Urszula, w empik.com: 29,99 zł. Przeczytaj recenzję Złota kolekcja: Są takie dni w tygodniu. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Dziadek. Cenny, bezcenny, ukochany. Żadna niania nie będzie tak kochać dzieci jak dziadek, bo to dziadek. Potrafi się zająć dziećmi na swój sposób, ale... - nie usiądzie z dzieckiem na podłodze, żeby się z nim pobawić, weźmie na kolana i trzyma, posadzi na kanapie obok, z kolan dziecko patrzy na telewizor, czasem poskacze, czasem zasypia, - telewizor, główny wróg i wnerwiacz, czasem mam ochotę wyrzucić przez okno (gorzej, ze z parteru się nie zepsuje), "policjanci i policjantki" i podobne, na sam widok podnosi mi się ciśnienie, dziadek go uwielbia oglądać, potrafił się obrażać, gdy chcieliśmy oglądać coś innego, - nie zrobi dziecku jeść, nawet prostej kaszki co wymaga gotowania 3 min. nie ugotuje, na szczęście potrafi odgrzać..., - jak tylko się da, to nie wyjdzie z dzieckiem na spacer czy chociaż przewietrzyć, pobawić się trochę, bo "za zimno", "wieje", etc., pełne słońce, ciepło jak na jesień, jemu się wydaje, że zimno i nie wychodzi, - nie ubiera okularów jak zachodzi taka potrzeba, a później zamiast syropu na gorączkę dziecko dostaje Mucosolvan do inhalacji..., - jak chyba większość znanych mi chłopów potrzebuje mieć ubrania dla dziecka zawsze gotowe, pod nosem, to nic, że zawsze są w tej samej szafce, - osiągnął już taki wiek, że sam wiek dokucza, boli ręka, nie może się schylać z dzieckiem na ręku, bolą plecy..., - lubi kosić, naprawiać, przycinać, potrzebne, ale mi ciśnienie podnosi zabierając dziecko na traktor i ciągle się boję, że gdzieś przypadkiem to dziecko wejdzie pod kosę, - zabrał dziecko wprost pod ogromny pożar u sąsiada... a ono biedne to później przeżywało ("dym!") i chyba nadal się boi i przeżywa, - nie cierpi jak dziecko płacze, ale czy czasami nie musi popłakać? - z jednej strony ma sporo cierpliwości, z drugiej ją traci, - boję się, że kiedyś nadejdzie ten dzień, że dostanie ponownie udaru i będzie sam z dzieckiem, że zakręci mu się w głowie, uderzy i straci przytomność, że nie da rady zająć się dzieckiem ze względu na stan zdrowia, a będzie twierdzić, że da radę lub się do tego nie przyzna, - musi mieszkać z nami, a ja chyba zmęczona już tym jestem, jednocześnie go potrzebuję i chciałabym, żeby mieszkał u siebie, mieszkając u nas musi rozdzielać się z babcią..., - u dziadka w domu jest inny wnuk, który będzie potrzebował opieki, a babcia sama biega zajmując się wnukami, robiąc obiad, sprzątając i wynajmując pokoje, - siada z mężem wieczorami i gapi się na te durne pseudo seriale i popijają piwo, a ja biegam i kąpię, myję zęby z dzieckiem, przebieram, karmię, słucham krzyków jednego albo drugiego dziecka albo obu naraz, bo każde coś chce, kładę spać, szykuję ubrania na drugi dzień, wychodzę z siebie po dniu roboty i ciśnienie mi rośnie na widok leżakującego i popijającego męża, a gdy ja chcę usiąść i dziecko coś chce lub trzeba to zrobić, to muszę to robić przecież ja (lub dziadek jak się zlituje), - czasem coś posprząta (odkurzy, umyje naczynia), da psu jeść. Ja... - planuję powrót do pracy po urlopie macierzyńskim, ale boję się, że znowu będę biegać, że znowu dziecko będzie wisiało rozpaczliwie u mojej nogi po 10-12 godzinach mojej nieobecności, że znowu będę w pośpiechu gotować cokolwiek, słuchając zawodzenia dzieci, krzyków męża, że nie ma co jeść a głodny, a potem usłyszę, że to ble, niedobre, nie takie, nie podbite śmietaną (bo dzieci alergicy), że on tego nie lubi, albo zwyczajnie tego nie zje, jakby tak trudno było dodać sobie łyżkę śmietany, soli i pieprzu wg własnego smaku (nie lubię, nie cierpię i nie umiem dobrze gotować, czasem mi się zdarzy, gotuję bo muszę), że bałagan i wiecznie tylko on musi sprzątać..., - nie wiem czy aktualna praca to jest coś do czego faktycznie chcę wracać, byłam tam dziś i wróciłam przygnębiona, - nie wyrabiam przy dzieciach, przestałam się przejmować czymkolwiek, bałaganem, jedzeniem, prasowaniem, praniem, wieszaniem, gotuję bo muszę, piorę non stop, prasuję od święta, odkurzacza i mopa na oczy nie chcę widzieć, a naczynia mogłyby leżakować (czasami przydają się zmywarki), - przestałam się przejmować, że wiecznie krzyczę, czasami nie wiem jak podejść do starszego dziecka i dopada mnie zwyczajna bezsilność, robi mi się coraz bardziej obojętne czy je jak należy (a ciężko wymusić), na szczęście potrafi się samo ubrać, - chciałabym mieć kogoś kto będzie robił to czego ja nienawidzę, kto będzie gotował, ale mąż staje okoniem, woli na mnie krzyczeć jak nie ma obiadu, bo nie miałam siły czy czasu go zrobić, - znowu się stresuję... I stoję przed dylematem czy iść do pracy i powierzyć dziecko opiece dziadka po raz kolejny czy też szukać niani z nadzieją, że znajdzie odrobinę czasu i chęci na ugotowanie czegoś czy też nie wracać do pracy i zostać w domu (zostać w tyle na rynku pracy, widzieć głównie 4 ściany i kawałek najbliższego otoczenia). Czy niania będzie lepsza niż dziadek ("Nie znajdziesz takiej dobrej niańki jak dziadek. [....] a myślisz, ze niania nie będzie siedziec przed telewizorem?...")? Czy muszę pracować? Nie, finanse nie zmuszają mnie do pracy, ale czy moje zdrowie psychiczne da radę? Żal mi zostawiać dzieci, ale jednocześnie żal mi hodować w sobie wściekłości na nie, gdy krzyczą obie naraz, gdy nie dadzą odpocząć na chwilę albo chwila zdaje się za krótka, gdy... Podobno skoro Pan Bóg dał mi dzieci, to da i siłę do nich.
Słuchaj nagrań piosenki Urszula Sipińska – Są takie dni w tygodniu. Zobacz wykonania użytkowników serwisu iSing.pl i nagraj swoją wersję utworu! Fotolia Tak szczerze jeszcze nie było! Ta mama przerywa milczenie i mówi o tym, co rodzice czują, ale czego nie mówią! Kłamstwa, mity, niedomówienia. Rodzice dzielą się na tych, którzy patrzą na wychowywanie dzieci przez różowe okulary, a nawet jak tak nie jest, to wszystkim dokoła mówią jakie wspaniałe jest życie z dziećmi. Drudzy z kolei ciągle narzekają na swoje pociechy, na problemy wychowawcze, na zmęczenie, niewyspanie się, niezadowolenie. Najlepiej byłoby, gdyby wypośrodkować spostrzeżenia rodziców i zarówno zachować umiar w narzekaniu, jak i nie przechwalać za bardzo, nie dostrzegając żadnych problemów. To, co łączy wszystkich rodziców, a do czego nie zawsze się przyznają to jedna myśl. Posłuchajcie tej mamy, której zwierzenia znaleźliśmy na stronie scarymommy: „Mam dość udawania. Mówię dość milczeniu rodziców! Jestem zmęczona sekretami. Nikt nie chce tego powiedzieć głośno, ale każdy rodzic tak myśli – "Nie mam pojęcia co mam robić!", " Nie mam pojęcia czy robię dobrze"! Jestem wykształconą osobą, do macierzyństwa przygotowywałam się długo. Czytałam książki, oglądałam filmy, teoretycznie byłam przygotowana. Aż do pewnego dnia, kiedy godzinami zastanawiałam się co robić. Po przeczytaniu wielu artykułów, rozmowie z rodziną i koleżankami, debatach z mężem, mogłam zaufać tylko swojej intuicji. Ale – czy robię dobrze dla swojego dziecka? Tego nie wiedziałam. Tak jest przy każdej sprawie. Pierś czy butelka? Łóżeczko, czy kołyska? Szczepić, czy nie, a jak tak, to które szczepionki wybrać? Nagradzać, czy nie? Jakie kary stosować? Ile czasu mogą spędzać dzieci przed ekranem? Jakie buty, jakie zajęcia dodatkowe, czy pomagać w odrabianiu lekcji? Rodzice boją się do tego przyznać, stąd biorą się te wszystko wiedzące mamuśki, które swoją "wiedzą" na siłę próbują uszczęśliwić cały świat. Stąd, gdy zadajemy pytanie sypie się na nas fala hejtu, bo inni robią inaczej, więc lepiej, niż my. Nie bójmy się przyznać, że czegoś nie wiemy. Rodzice powinni się wspierać, być dla siebie oparciem, a nie oceniać siebie i udawać, że wiedzą wszystko najlepiej”. Czy czujecie podobnie, że rodzice nie są ze sobą szczerzy? Czy też czasem nie wiecie, co macie zrobić i jak poradzić sobie z problemem? Piszcie o tym! Czytaj także: Sprawdź, jak nauczyć dziecko odpowiedzialności źródło: scarymommy Fotolia Ty też za bardzo trzęsiesz się nad dzieckiem? Sprawdź rady eksperta Mamy problem z samodzielnością dzieci, bo za bardzo się nad nimi trzęsiemy. Najbardziej szkodzi nadmiar kontroli. Sprawia, że już przedszkolakom brakuje poczucia mocy oraz przekonania, że poradzą sobie w życiu - mówi psycholog, prof. Anna Brzezińska w rozmowie o tym, jak wychowywać, żeby nie popsuć dziecka. Rodzi się dziecko. Skąd rodzice mają wiedzieć, jak je wychowywać? – Złośliwie mogłabym powiedzieć, że w szkołach jest przedmiot „ Wychowanie do życia w rodzinie ”, który tworzono po to, żeby pomóc dzieciom, nastolatkom i młodym dorosłym w bardziej przemyślanym rozpoczynaniu dorosłego życia i przygotowaniu do roli rodzica . Myślę jednak, że w większości przypadków nie spełnił swojej roli. Zmieniły się też rodziny. Kiedyś były większe, ludzie mogli się od siebie uczyć. Gdy dziecko było chore albo dziwnie się zachowywało, zjawiała się kuzynka, sąsiadka, aby coś poradzić. Teraz nie ma tego naturalnego źródła pierwszej pomocy. Gdy dzieje się coś niepokojącego, rodzice zostają sami. Można powiedzieć, że jest internet, ale żeby z niego mądrze korzystać – wiem, że zabrzmi to paradoksalnie – trzeba mieć jakąś wiedzę i być krytycznym, bo nie można wszystkiego, co tam napisano, przenosić na własne dziecko. Jest dużo poradników i książek, ale również należy czytać je krytycznie. Z wiedzą rodziców nie jest jednak najlepiej. Widzimy, że są pełni niepokoju. Oceniamy ich „po owocach”, gdy posyłają swoje pociechy do przedszkola, a przedszkolanki narzekają, że dzieci są niesamodzielne . polecamy: Przygotuj z nami swoje dziecko do przedszkola W czym się ta dziecięca niesamodzielność przejawia? – Dziecko siada, wyciąga ręce i nogi, bo trzeba je ubrać, a nie próbuje tego robić samo. To jest bardzo powszechne zjawisko w przedszkolach. Trzeba uczyć dzieci mycia rąk , a przecież powinny to umieć z domu. Jest problem z jedzeniem, z samodzielnym zaspokajaniem potrzeb fizjologicznych. Myślę, że to efekt nadmiaru opieki , która ubezwłasnowalnia dziecko. Jasne, że my, dorośli, sami lepiej i szybciej umyjemy i uczeszemy malucha. Nie myślimy jednak, że odejmujemy mu w ten sposób poczucie, że zrobił coś sam... Panthermedia Jak kochają dziadkowie – trzy historie O tym, że babcie i dziadkowie darzą wnuczęta szczególnym uczuciem, nie musimy przekonywać. Nie musimy też potwierdzać, że wzajemnie się potrzebują. Spróbowaliśmy więc się przyjrzeć, z jakich radości lub trosk składa się ta relacja. Halina nazywa siebie babcią z doskoku, przyjezdną. Pracuje w Warszawie, a tylko weekendy spędza w domu w Krakowie. Tam może spotkać się z wnuczką. Krótki pobyt w domu, wiele spraw do załatwienia. Wspólne chwile nie zawsze są możliwe, więc babcia Halina głównie tęskni. Za Zuzią i półrocznym Oskarem, dzieckiem drugiego syna, który mieszka jeszcze dalej – w Londynie. W innej sytuacji jest dziadek Marek. Często odbiera wnuczkę z przedszkola i zajmuje się jej siostrami, gdy rodzice pracują. Ma czas, bo od niedawna jest na emeryturze. Ale wcześniej też udawało mu się pomagać w opiece nad wnukami. Kiedy chłopcy byli mali, nasza trzecia bohaterka, babcia Wanda, mieszkała razem z nimi. Jeszcze wtedy pracowała, więc starała się przede wszystkim odciążać córkę w bieżących sprawach – zakupach, gotowaniu. Po przeprowadzce dzieci do nowego mieszkania, podobnie jak dziadek Marek, spędza z wnukami czas do powrotu rodziców z pracy. Blisko, ale nie zbyt... blisko – Nie chciałabym mieszkać z wnukami, choć takie rozwiązanie może mieć pozytywny wpływ na dzieci – uważa babcia Halina. – To uczy wnuki, że jest coś takiego jak rodzina, uczy szacunku dla starszych ludzi. A dziadkom może przynieść spełnienie, bo zwykle gdy przechodzą na emeryturę, czują się niepotrzebni – dodaje. Zalety bliskiego kontaktu podkreśla też Marek, dziadek pięciorga wnucząt, który sam mieszkał w jednym domu z rodzicami (oni na parterze, on z żoną i synami na piętrze). Jego starsze wnuki mieszkają na drugim końcu Warszawy, ale do trzech najmłodszych, którym poświęca teraz najwięcej czasu, ma zaledwie dziesięć minut szybkim marszem. Choć blisko znaczy wygodnie, lepiej jego zdaniem, gdy rodzice i dzieci nie prowadzą wspólnego gospodarstwa. – Musi być jakaś odrębność – mówi. Babcia Wanda też przyznaje: –... Fotolia Co robi mama, która "siedzi" z dzieckiem w domu? Gdy mój syn był mały i „siedziałam” z nim w domu, uwielbiałam chodzić do dentysty, bo tylko tam mogłam naprawdę usiąść. A jak wygląda „nicnierobienie” innych mam? Młoda mama to świetny cel dla tych, którzy zawsze wszystko wiedzą lepiej. Jeśli szybko wraca do pracy , unoszą brwi i z grozą w głosie pytają: „I co, zostawisz dziecko w żłooobkuuu?” (jakby chodziło o dworcową przechowalnię bagażu). Jeżeli decyduje się na zostanie w domu , dogadują, że nic nie robi, a przecież mogłaby przyrządzać trzydaniowe obiady albo chociaż skończyć korespondencyjny kurs języka chińskiego ;-). Co naprawdę robią mamy, które 24 godziny na dobę opiekują się maluchem ? O której udaje im się znaleźć chwilę dla siebie? Co najbardziej je stresuje, a co cieszy? Zapytałam o to Kingę, mamę 18-miesięcznej Hani, Wiktorię, mamę 9-miesięcznej Elizy oraz Ewę, mamę 14-miesięcznego Wojtka i 9-letniej Ali. „A czym ty jesteś zmęczona?” – O tak, czasem słyszę to pytanie, zupełnie jakbym całymi dniami wylegiwała się na kanapie – śmieje się Kinga. – Nic z tego: przy małym dziecku ciągle coś się dzieje, a to choroba, a to ząbkowanie, a to zły dzień… A nawet jeśli nie, to i tak nieustannie coś robię . Hania mało śpi i jest bardzo ruchliwa. Wszędzie jej pełno, wszędzie próbuje wejść , wszystkiego chce dotknąć. Non stop muszę mieć ją na oku. Nie ma mowy, żebym np. usiadła z książką. Poza tym wiadomo: pranie, sprzątanie, gotowanie itd. Wszystko robię sama, bo przecież „siedzę w domu”. Córeczka Wiktorii nieustanne wymaga uwagi . – Sama bawi się tylko chwilę. Jeśli się nią nie zajmuję, jęczy, krzyczy i płacze. Trudno jest, np. robić obiad przy wyjącym niemowlaku, dlatego prace domowe wykonuję nieregularnie. Za to staram się spędzać czas tak, żeby i mnie, i dziecku sprawiało to przyjemność – mówi. Z kolei Ewie najbardziej daje w kość brak snu. – Czasami śpię po 3-4 godziny na dobę, co jest dla mnie trudne, bo zawsze... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny –​ 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
są takie dni czasami że dziadek z nami siada
I uważają aborcję za zwykły zabieg. Są nawet takie, co uważają, że płód można usunąć, jak czyrak na d…. Jednocześnie singielki, które wchodzą w okres menopauzy i nigdy nie urodziły dziecka, wariują. Pojawia się u nich nawet ciąża urojona. Bo natura stworzyła kobietę do macierzyństwa.
Scenariusz przedstawienia z okazji Dnia Babci dla dzieci starszych klas szkoły podstawowej Nawrócenie wnuczki Występują: Anioł 1, Anioł 2, Anioł 3, Anioł 4 Babcia Wnuczka Monika Wystrojona Zośka Przyjaciółka Lucyna Blokersi (adekwatnie do układu tanecznego- 2-4 osoby) Diabeł Scena I: Anioły w niebie Anioły patrzą z nieba na swoje ziemskie sektory (np. przez lupy, lornetki, bądź bez przyrządów). Przychodzi Anioł- szef (Anioł 1) Anioł 1: Witaj mój Aniele! Dużo pracy? Anioł 2: EEEeeeee, niewiele. Sektor pierwszy spokojniutki, a ten drugi tak malutki, że tam nigdy nic się nie dzieje- ani w dzień zwykły, ani w niedzielę Anioł 1: A co u Ciebie anielski strażniku? Anioł 3: No, w sektorze trzecim trochę krzyku- mały Jasiu obrażony, wykrzykuje we wszystkie strony. To na mamę, to na brata, myśli, że jest pępkiem świata! Anioł 1: Oj, niedobrze z tym co tam mamy....ale z interwencją jeszcze poczekamy.... A co słychać w czwartym sektorze? (do kolejnego anioła) Anioł 4: Nic się nie dzieje.....a nie! O Boże! Kto tam tak płacze, kto tam tak łka? Aż całą poduszkę mokrą ma! Anioł 1: Nie żartuj sobie czasami! Musimy się dowiedzieć, co kryje się za tymi łzami! (do Anioła 4): Leć Aniele! Rozpoznaj sytuację! A wtedy wymyślimy jakąś akcję! Scena II: Anioł 4 zlatuje na Ziemię, siada przy płaczącej Babci na łóżku Anioł 4: (do siebie) O rany! Cała zapłakana! Cóż też się mogło przydarzyć.... przecież to taka staruszka kochana..... Babcia płacząc, łka do poduszki, Anioł się przysłuchuje Dzieci moje do Anglii poleciały, myślały, że tam miodem będą opływały. Wnuczęta mi na głowie zostawiły- oj jaki wielki błąd zrobiły. One się wcale mnie nie słuchają, nie wiem gdzie jedzą, ani gdzie sypiają Zwłaszcza o najmłodszą się boję bardzo, toć to jeszcze dzieci, a mną tylko gardzą! Scena III: Anioł 4 wraca do nieba i zdaje pozostałym relacje Anioł 4: Już wszystko wiem! Nie uwierzycie, jakie ta staruszka ma smutne życie! Tylko posłuchajcie...... (Anioły robią koło- jakby się naradzały, Anioł 4 szepcze pozostałym do ucha- a oni wydają dźwięki niedowierzania) Anioł 1: Decyzja musi być ostrożna! Zostawić tego tak nie można! (Do Anioła 4): Poleć anielico do Babci na Ziemię, i utul ją do snu- niech choć troszkę podrzemie (Anioł 4 zlatuje do Babci, siada przy niej na łóżku i ją przytula we śnie) (Do Anioła 2): Ty natomiast poleć do tej młodszej wnuczki, a gdy zaśnie, spróbuj jej do rozsądku przemówić..... Anioł 2: Ale jak? Anioł 1: Nie wiem.....Ty już znasz różne sztuczki!! Scena IV: U śpiącej wnuczki w pokoju Anioł 2: O rany! Wygląda niewinnie, więc czemu swą babcię traktuje tak dziwnie? Ciekawe, co też siedzi w jej głowie....? Kto nam tu o tym opowie...... (myśli) Diabeł1 zakrada się od tyłu i wyskakuje z widłami: Diabeł : A ja wam opowiem! Tylko słuchajcie! I wszyscy ze mną porozrabiajcie! Anioł 2 (zaskoczony, poirytowany): O nie.... to Ty znowu stoisz za tym bałaganem, i myślisz, że jestem wszystkiego Panem?!? Diabeł : No to patrz! Ja jej tylko szepnę do ucha, i zobaczymy kogo posłucha (śpiącej wnuczce do ucha): Gdybyś tylko mogła i mi w czymś pomogła: Bądź nieznośna, wstrętna i nieuśmiechnięta Na prośby głucha, dokuczliwa jak mucha I babci nie słuchaj, śmiechem w twarz jej buchaj Anioł 2 (z drugiej strony śpiącej wnuczce do ucha): Nie słuchaj diabełka, on jest jak mgiełka. Minie za chwilę i będzie z niego tyle! Diabeł : Nie słuchaj anioła, on ma skrzydła- odleci. Nie zadowoli nigdy dzieci! Bądź sobą po prostu, obrażaj wszystkich prosto z mostu! Przyjaźń miej w du...... Anioł 2: ...... żym poważaniu! Pamiętaj o swej babci przy każdym śniadaniu. Diabeł : Nie szanuj nikogo, a zajdziesz daleko tą drogą! Anioł 2: Gdybym był na Twoim miejscu, nie słuchałabym diabła, bo gada bez sensu! (Do diabła) Oj budzi się!! Uciekajmy!! Idź już , niewiele czasu mamy! Diabeł : A pal to licho! (Do publiczności) Choć teraz zobaczymy, kto zawładnął nad myślami dziewczyny..... Scena V: Wnuczka się budzi Wnuczka (do siebie): O rety! Jaki koszmar miałam! I diabeł w nim był, i anioła widziałam.... I gadali coś do mnie, ze sobą się kłócili I zdawało mi się, że naprawdę tutaj byli Aaaaa, przejmować się nie będę Dzień kolejny zacząć trzeba Znów trochę porozrabiam I tak nie pójdę do nieba Ubiera się, wychodzi na podwórko, spotyka wystrojoną Zośkę i Lucynę: Wnuczka: O Zocha! Co Ty taka wylalana? Chcesz podrywać wszystkich chłopaków od rana? Oooo nie....kochana:) Zośka: A Ty co? Spadłaś z nieba? Nie wiesz co dziś zrobić trzeba? Wnuczka: A co niby? Co takiego? Czyżbym zapomniała wszystkiego? Zośka: Przecież dziś Dzień Babci i Dziadka mamy! Co w prezencie naszym dziadkom damy?? (Monika zaskoczona, Zośka myśli, a w tle zbliżają się już blokersi) Blokersi: Co jest dziewczyny? Pomysłów nie macie? Nie wiecie co im w prezencie dacie? My mamy wizję! Bo my zatańczymy, i wszystkie Babcie i Dziadków olśnimy! Układ taneczny Blokersów Wnuczka (do Lucyny, Zośki i chłopców): Przestańcie wszyscy! Wyrzućcie te kwiatki! Zostawcie je sobie na Dzień Matki! Chodźmy lepiej wszyscy do klubu, to nie wymaga żadnego trudu! Lucyna: Co Ty wygadujesz! Pomyśl Monika! Twoja babcia teraz pewnie płacze i wzdycha! Nie jest Ci jej szkoda, nie jest Ci wstyd dziewczyno? Czy nie wiesz, że masz swoją Babcię jedyną Wnuczka (po chwili zadumy): Rety....może wy i macie rację.... Ale się władowałam w dziwną sytuację Swej babci nie widziałam już od ponad roku Jak mnie zobaczy to będzie w szoku (Do siebie): Ale co ja jej kupię? Przecież nie mam pieniędzy. Każdy dzień przeżywam w swojej małej nędzy..... (Wszystkiemu z dala przypatrują się Anioł 3 i Diabeł, zbliżają się do Wnuczki) Diabeł (do jednego ucha): No właśnie! Więc po co do niej poleziesz? Nic dla niej nie masz! Co jej zawieziesz? Anioł 3 (do drugiego ucha): Babci Twoich prezentów nie trzeba Ty sama będziesz dla niej prezentem z nieba Diabeł : Każdy lubi prezenty! Anioł bzdury gada! Z pustymi rękoma iść tam nie wypada! Anioł 3: Babcia się ucieszy już z Twego uśmiechu.... Więc nie słuchaj diabła- pędź do niej w pospiechu! Wnuczka w natłoku myśli i anielsko diabelskich rad, biegnie do babci Scena VI: U babci Puk, puk, puk...... Babcia: Monisia?!? Wnuczka: Babciu..... ja chciałam tylko....... Babcia: Wchodź Monisiu, już robię herbatkę, tylko pościelę wyrko! Wnuczka: Babciu, posłuchaj. Ja wszystko przemyślałam. Wstyd mi, że Cię dotąd tak źle traktowałam Byłam zła, że rodzice nas tu zostawili Chciałam mścić się na Tobie w każdej jednej chwili Teraz wiem, że to złe było i nieprzemyślane Bo przecież kocham Cię babciu, jak własną mamę! Babcia: Oj wnusiu, czuję, że szczere są Twe słowa Zostawmy przeszłość, zacznijmy od nowa! Dziecko, przecież ja Wam nigdy źle nie chciałam Serce me wyciągnęłam, na tacy podałam (siadają obie na łóżku objęte) Scena VII: Anioły zlatują z nieba Anioł 1: Brawo Anieli! Misja spełniona! Do takich zadań jesteś stworzeni! Anioł 4: O dzięki szefie ....... Anioł 2: Jednak dobrze by było, właśnie w tej chwili Żeby się tu jakieś wnioski pojawiły (Przygotowanie do finału wnuczka wychodzi na środek i deklamuje, reszta aktorów staje w linii za nią) Wnuczka: Choć jesteśmy wredni, dokuczamy czasami To wszyscy muszą zgodzić się z nami Że wnuczęta swych dziadków bardzo kochają Bo przecież serc z kamieni nie mają! Anioł 3: Dobra, dobra, że serc z kamieni nie macie Nie znaczy, że Twoje zachowanie tłumaczę Wnuczka: Pamiętajmy wszyscy przesłankę taką: (wszyscy występujący, razem skandują poniższy tekst, wyklaskując rytm: ósemka, ósemka, ćwierćnuta- ósemki o kolana, ćwierćnuty w ręce) KIEDY JEST CI SMUTNO I ZIMNO NA DWORZE PAMIĘTAJ, ŻE BABCIA ROZWESELIĆ MOŻE HERBATKĘ CI Z SOKIEM MALINOWYM PODA I ZARAZ DO GÓRY POWĘDRUJE GŁOWA KIEDY JEST CI NUDNO, NIE WIESZ W CO SIĘ BAWIĆ DZIADEK MNÓSTWO ZABAW MOŻE SWOICH ZDRADZIĆ WSZYSCY TWOI KUMPLE, KAŻDA KOLEŻANKA BĘDĄ SIĘ BAWILI DO SAMEGO RANKA WNIOSEK Z TEGO TAKI, KOCHANE DZIECIAKI SZANUJ BABCIĘ, DZIADKA BO IM LECĄ LATKA TO PRAWDZIWE SKARBY, MAŁO ICH NA ŚWIECIE SZUKACIE MIŁOŚCI? W NICH JĄ ODNAJDZIECIE! *koniec*
Są takie dni, gdy mnie tęsknota gna W zgiełkliwy tłum, w ulic gwar I nie wiem, gdzie ratunku szukać mam I nie wiem, gdzie znajdę dziś swą przystań Gra miasta rytm, tramwajów starych brzęk Tu mały kiosk, tutaj bar Może spotkam cię - to byłby niezły żart Są takie dni, gdy krążę tak jak ty Księżycu, prowadź jego i mnie
Cele, dziecko:- potrafi przywitać swoją babcię/ dziadka, pomaga rozebrać się , wskazuje miejsce do siedzenia,- potrafi odpowiednio zachowywać się w czasie przedstawienia dla dziadków,- potrafi śpiewać piosenki i recytować wiersze dedykowane dla dziadków, - ujawnia serdeczne uczucia wobec babci i dziadka,- umie zachęcić swojego gościa do wspólnego tańca, pląsu,- aktywnie uczestniczy w zajęciach prowadzonych przez nauczyciela dla uczniów i płyta z tańcami integracyjnymi KLANZA, laurki, papierowe kwiatki, wiersz W. Chotomskiej „CO SŁYCHAĆ?” oraz napisy z wydawanymi przez zwierzęta odgłosami, fragment z książki I. Obuchowskiej KOCHAĆ I ROZUMIEĆ ciąg dalszy, poczęstunek dla spotkania:1. Dziś w naszej klasie jest bardzo wesoło, bo babcie i dziadków widzimy wokoło. Witamy Was wszystkich, witamy na przedstawienie zapraszamy, które rozpocznie się za chwilę,by uczcić święto dzisiejsze PIOSENKA – Psotne Skrzaty 4 .Są takie dni czasami, że dziadek z nami siadahistorie nam nieznane ciekawie to dziadek z racji wieku wiedzę bardzo dużą mai młodemu pokoleniu przekazuje co się da. On zawsze nam opowie o młodych latach mamy,przypomni tez o przodkach, o różnych psotach ach dziadku czy to pamiętasz? Na swych kolanach wiozłeś wnuczęta. I na barana też świat zwiedzamy kiedy tak wielką ochotę ach babciu jesteś urocza! Masz miły uśmiech, widać to w się o mnie, gdy mamy nie ma Bajkę opowiesz, dasz gwiazdkę z nieba. Uwielbiam gdy czytasz mi książeczki,lub gdy opowiadasz mi gdy na kolanach mnie sadzaszi na każdą psotę zawsze się gdy uśmiechasz się do mnie,po prostu kocham Cię ogromnie4. Teraz koncert się zaczynaZdrowia, szczęścia i słodyczyBabci i Dziadkowi wnuczek dzisiaj życzy !To nie koniec życzeń jeszcze Emerytury życzę WAM większej !W poniedziałki pomyślności,A we wtorki kosz radości !W środy, czwartki precz zmartwienia !Niech i w piątki strapień nie ma !Na soboty i niedzieleŻyczę odpoczynku wiele Niech Wam życie płynie miło Żeby Wam trosk dla mego dziadkaCiasto przygotuję,A potem Go mocno, Mocno ucałuję !Babciu najdroższa !Odpocznij sobie !Żebyś dla prawnukówMiała jeszcze kto moim dzieciom Bajeczkę opowie ?Słuchaj sobie radia,Popatrz w telewizję...A ja Ci życzenia Na ekranie przyślę !Pomyśl babciu o sobie !Poczytaj gazety !Zrób sobie fryzurę Jak młode kobiety !Żyj nam Babuniu lat ze dwieście, boś najlepsza w całym za bardzo rozrabiamypod twe skrzydła nas zawsze wytłumaczysz,wszystkie błędy nam więc zdrowa, uśmiechniętaTego życzą Ci mojej Babci życzenia złożę, w wiązankę kwiatów serduszko włożęi wiem, że bardzo będzie się cieszyć, kiedy zobaczy, że do niej Babunia najlepsza w świecie,wszystkim Wam powiem, bo wy nie Babcię KOCHAM, ściskam za szyję,niech będzie zdrowa i sto lat żyje!Dzisiaj mamy święto Dziadka,okazja niezwykle Dziadziusia KOCHAM szczerze,w jego słowa zawsze wierzę. Mój Dziadek ma swoje zdanie,budzi we mnie naprawdę trzeba przyznać,Dziadek fajny jest PIOSENKA – Nasza rodzinka 6. Nieczęsto nam się zdarza -oj, rzadka to jest gratka, być z bratem albo siostrą u babci i dziadka!Gdy tata ciągle w pracy, a mama jest zajęta,u dziadków najwspanialsze wakacje są i święta!Gdy tata w delegacji, a mama jeszcze w pracy, to babcia da kolację na starej, srebrnej kiedy przyjdą strachy pod wieczór albo z rana,u kogo najbezpieczniej -u dziadka na kolanach! A kiedy się pokłócę z mamą, siostrą lub bratem,to babcia nas pogodzi i dzięki babci za to!Kochamy nasze babcie i dziadków też kochamy,w Dniu Babci i w Dniu Dziadka życzenia Wam składamy:Dziękujemy wam dziadkowie, to bardzo Wam się chwali,żeście nam rodziców tak dobrze wychowali!Bez was smutny byłby świat! żyj nam babciu, żyj nam dziadkuco najmniej dwieście lat! Życzę dziś Tobie Dziadziusiu miły byś zawsze, zawsze szczęśliwy Dzidziusiu życia długiego radości, szczęścia i zdrowia kocham babcię, dziadka To nie żarty moi im życzenia składam By sto lat jeszcze żyli. Małym serduszkiem życzymy Wam dzisiaj Uśmiechów i szczęścia najwięcej. Za Waszą miłość i dobroć dla nas Te życzenia przyjmijcie w podzięce . Zawsze Was kochać będziemyI zadowolenia Waszego chcemy !7. PIOSENKA – Leśne duszki8. Taniec integracyjny – ANGIELSKI (Klanza)9. Składanie BABCI I DZIADKOWI życzeń, wręczanie upominków10. Czytanie przez nauczyciela fragmentu z książki I. Obuchowskiej pt. ” Kochać i rozumieć ciąg dalszy” - Skarb dzieciństwa oraz złożeni życzeń Nauka wiersza babcię i dziadka W. Chotomskiej „CO SŁYCHAĆ?” – przy wykorzystaniu pomocnych kartek z odgłosami Wspólny taniec – TROJAK (Klanza)13. Zachęcenie do wspólnych pląsów na Wspólne zdjęcie, pożegnanie.
O33ym4L.
  • k3209ed3vq.pages.dev/179
  • k3209ed3vq.pages.dev/355
  • k3209ed3vq.pages.dev/270
  • k3209ed3vq.pages.dev/317
  • k3209ed3vq.pages.dev/53
  • k3209ed3vq.pages.dev/137
  • k3209ed3vq.pages.dev/327
  • k3209ed3vq.pages.dev/383
  • k3209ed3vq.pages.dev/163
  • są takie dni czasami że dziadek z nami siada